Nasi reporterzy z grupy “Bez Słowa” ruszyli w teren w poszukiwaniu nietuzinkowych, ciekawych i inspirujących postaci! Niektóre z nich pewnie znacie, inne dopiero poznacie 😉 Jedno jest pewne, nasza gmina ma wielu fantastycznych mieszkańców. Możliwości naszego projektu są ograniczone dlatego też nie ze wszystkim zdołamy przeprowadzić wywiady teraz ale już wiemy, że z pewnością będziemy kontynuować nasze działania.
Ponieważ pierwsze wywiady już za nami postanowiliśmy opublikować pierwszy z nich. Zaczniemy od przedstawienia niezwykłej kobiety, której los naszych braci mniejszych nie jest obojętny!!!

Luiza Król, założycielka fundacji Serce Dla Pupila – Fundacja Michałowice k/Krakowa, opowiada o swojej pracy, obowiązkach i miłości do kudłatych zwierzaków.

Bez Słowa: Proszę nam opowiedzieć co nieco o fundacji Serce dla Pupila.
Luiza Król: Fundacja powstała około 4 lata temu, przy gabinecie weterynaryjnym, który znajduję się tutaj w Michałowicach. Okazało się, że jest wiele bezdomnych zwierząt potrzebujących naszej pomocy, dlatego postanowiliśmy razem z zespołem stworzyć fundację. Mamy wolne ręce, dużo chęci i sporo możliwości. Zaczęliśmy od kilku zwierząt, potem pojawiło się kilkadziesiąt rocznie, którym pomagaliśmy znaleźć dom. Są z nami 24 h na dobę – w gabinecie i domach prywatnych, wciągnęliśmy w inicjatywę również wiele osób z lokalnej społeczności. Udaje nam się przygarniać coraz więcej bezpańskich psów, wczoraj wieczorem uczniowie podstawówki znaleźli małą suczkę, zaczęliśmy pytać i publikować zdjęcia aż udało się znaleźć jej właścicieli. Zwierzaki mogą u nas przeczekać, leczymy je, sterylizujemy, szczepimy, odrobaczamy i szukamy nowego domu.
Bez Słowa.: Jak to się stało, że obecnie wszystkie chore i zagubione psy trafiają do Pani?
L.K.: Wydaję mi się, że ludzie usłyszeli o naszej ekipie, która lubi pomagać i zwiększyło to ich zainteresowanie. Mamy spory odzew personalny jak i medialny, dlatego znalezienie domu dla psiaka trwa całkiem szybko.
BS.: Czy ma Pani jakieś inne zainteresowania, po za oczywiście ogromną miłością do zwierząt?
L.Z.: Jest tego naprawdę sporo, jestem nietypową osobą, która nie może siedzieć w jednym miejscu. Z wiekiem znajduje coraz więcej nowych zainteresowań, zwierzaki zawsze będą na pierwszym miejscu, ale jestem również wielką fanką motoryzacji – jeżdżę na motorach, quadach, skuterach i wszystko co wpadnie mi w ręce. Jestem absolutną wariatką na tym punkcie i zamiast siedzieć w kuchni, wolę siedzieć w garażu. Jestem typem majsterkowicza, dla relaksu maluję obrazy i nie znoszę gotować ani robić zakupów.
BS.: Jak to się stało, że trafiła Pani do Dzień dobry TVN?
L.K.: Ostatnio zgłosił się do mnie producent, który współpracuje z Canal + i Discovery Channel z prośbą o nagranie materiału. Wpadła do nas wspaniała ekipa, z którą pracowaliśmy ponad 10 godzin, żeby nagrać film na temat naszej fundacji. W Dzień Dobry TVN pojawiłam się dzięki mojej sąsiadce, która zadzwoniła do mnie w czasie, gdy ekipa była akurat na naszej ulicy. Odcinek nawiązywał do miłości dla zwierząt, dlatego pojawiło się dużo psiaków i panowała radosna atmosfera.
BS.: Udziela się Pani również sporo na forach społecznościowych, czy pomaga to w działalności fundacji?
L.Z.: Wolałabym być człowiekiem, który nie istnieje w wirtualnym świecie, aczkolwiek lata pracy spowodowały duży odzew i nowe znajomości. Siłą rzeczy muszę działać w Internecie, ponieważ to pomaga nam w pracy. Średnio raz w miesiącu obiecuję sobie zamknięcie konta, ale kiedy widzę, ile dobrego zdołamy zrobić, od razu zmieniam moje myślenie. Gdy wrzucam post o potrzebującym zwierzaku, pojawia się kilka tysięcy udostępnień i siła rażenia jest ogromna oraz bardzo pomocna.
BS.: Czy traktuje Pani swoje obowiązki jako pracę, czy bardziej jako pasję?
L.Z.: Po 40 roku życia zdecydowałam, że po tylu latach pracy czas na rozwijanie swojej pasji, w tym wypadku zainteresowania połączyły się z pracą. Cieszę się z tego powodu ogromnie i życzę każdemu odnalezienia swojego zawodu sprawiającego radość.
BS.: Co chciałaby Pani zmienić w naszej gminie?
L.Z.: Chciałabym zmienić podejście mieszkańców do zwierząt, co z czasem idzie nam coraz lepiej. Pojawiamy się w szkołach i przedszkolach opowiadając o naszej działalności np. jak traktować domowe pupile. Przypięte łańcuchami psy, które są maltretowane przez właścicieli i trzymane w kiepskich warunkach to problemy, które muszą zniknąć.
BS: Co daje Pani największe szczęście w swojej pracy?
L.K.: Oprócz futra w kawie, jest to tak naprawdę bezwarunkowa miłość. Sprawiamy, że zwierzakom jest u nas dobrze, nie są zestresowane ani przerażone. Przez to, że jesteśmy małą fundacją, podchodzimy do każdego pupila bardzo indywidualnie. Jeszcze nigdy nie zdarzyło nam się, że źle dobraliśmy zwierzę do właściciela i jest to bardzo miłe, kiedy dostajemy mnóstwo pozytywnych informacji o udanej adopcji. To nie tylko dzięki naszej fundacji, ale również dzięki ludziom, którzy wchodzą z nami w korzystną interakcję.
BS: Czy zawsze miała Pani myśl, aby zostać obrońcą zwierząt?
L.K.: W moim życiu większość spraw jest wynikiem przypadku – najpierw zrodziła się myśl stworzenia gabinetu weterynaryjnego a następnie założenia fundacji. Wszystkie decyzje są podejmowane przeze mnie szybko i tak to się zaczęło. Miłośnikiem zwierząt byłam od dziecka, ale tak naprawdę w życiu dorosłym to wszystko poszło jak lawina. Mam w domu kilka psów i kilka kotów, generalnie jest u mnie jak na dworcu centralnym, ludzie wchodzą i wychodzą.
BS: Jak znajduje Pani czas na tak wiele obowiązków, jakimi są działanie w fundacji i pracy w Pupilu.
L.Z.: Paradoksem jest to, że im więcej masz obowiązków, tym lepiej organizujesz sobie czas. Jestem osobą, która nie potrafi siedzieć bezczynnie i nawet jak mam wolne 15 minut, od razu wstaję i zaczynam coś robić. Jestem w stanie to połączyć, ponieważ rozpiera mnie energia i wole jak mój dzień jest efektywny oraz pełen pracy. Mam wokół siebie niesamowitą grupę ludzi, którzy odwalają kawał dobrej roboty i wspierają mnie w tym co robię.
BS: Ostanie pytanie – Z jakim zwierzakiem się Pani utożsamia?
L.K.: Absolutnie z moim zodiakalnym lwem – jestem uparta, zadziorna i szybka w tym co robię. Mam waleczny charakter i zawsze będę walczyć o to, co kocham do ostatniego pazura.
BS: Bardzo dziękuję Pani za udzielenie wywiadu.
L.K.: Ja również bardzo dziękuję i zachęcam wszystkie osoby do aktywnego działania na rzecz pomocy zwierzakom, ponieważ nie bez powodu są one nazywane największym przyjacielem człowieka.

Wywiad w imieniu grupy Bez Słowawa przeprowadzili: @Adrian Kornobis oraz Oliwia Paluch. Wywiad jest częścią projektu „Posłuchajmy – skorzystajmy” realizowanemu dzięki finansowemu wsparciu uzyskanemu ze środków programu Działaj Lokalnie Polsko-Amerykańska Fundacja Wolności realizowanego przez Akademia Rozwoju Filantropii w Polsce oraz ośrodka Działaj lokalnie. Stowarzyszenie Korona Północnego Krakowa