Zajęcia z rysunku odręcznego i malarstwa prowadzimy w naszym CKiP od roku 2017. W tym roku kontynuujemy je i rozwijamy, a zainteresowanie jest bardzo duże wśród dzieci i młodzieży. Planowane jest także otwarcie grupy dorosłych. Obserwowaliśmy całoroczną pracę naszych uczniów i jej efekty zrobiły na nas ogromne wrażenie, dlatego zdecydowaliśmy się przedstawić je na wystawie, którą można oglądać od Dnia Otwartego 9 września 2018 r. 

Katarzyna Karolak-Sadowska ukończyła Wydział Architektury na Politechnice Krakowskiej, uzyskując dyplom z akredytacją Royal Institute of British Architects – prestiżowej organizacji o uznanym statusie międzynarodowym, akredytującej wyższe uczelnie architektoniczne. Podczas studiów uczęszczała na wykłady wybitnej postaci – prof. Wiktora Zina, znanego szerzej jako gospodarza kultowego cyklu telewizyjnego „Piórkiem i węglem”. Zawodowo czynny architekt, posługuje się rysunkiem odręcznym w różnych technikach – ołówku, piórku, węglu, pasteli, akwareli. Prywatnie mama, pełna energii i entuzjazmu do pracy z dziećmi i młodzieżą.

Zajęcia bazują na szkicach z natury i wyobraźni, które stają się pretekstem do zapoznania z zagadnieniami rysunku i malarstwa, takimi jak:

– przedstawianie przestrzeni na płaszczyźnie – nauka perspektywy,

– kompozycja rysunku,

– konstruowanie brył,

– światłocień i cieniowanie,

– walor,

– kolor.

Spotkania mają na celu nie tylko rozwijanie talentu plastycznego u dzieci, ale także twórczego i nieszablonowego myślenia oraz własnej kreacji formy. Zajęcia trwają 90 min i prowadzone są w grupach wiekowych: 8-12 lat oraz powyżej 13 lat.


Rozmowa z Katarzyną Karolak-Sadowską

Jakimi technikami posługujecie się na zajęciach?

Katarzyna Karolak-Sadowska: Na zajęciach posługiwaliśmy się techniką ołówkową, piórkową i węglową. Przy okazji wprowadzenia zagadnień związanych z elementami malarstwa korzystaliśmy z tempery. Wprowadzona została również technika rysowania pastelą suchą. Dobór techniki powiązany był z nauką konkretnych zagadnień i realizowanymi tematami. Ołówkiem posługiwaliśmy się podczas nauki o perspektywie, konstrukcji brył, kompozycji, cieniowaniu, tempera była naszym narzędziem przy wprowadzeniu teorii barw, a z piórka skorzystaliśmy, ucząc się wrażeniowego sposobu przedstawiania natury. Podczas realizowania martwych natur, uczestnicy zajęć mieli zazwyczaj możliwość indywidualnego doboru ulubionej techniki. Prace przedstawione na wystawie prezentują przekrój z zakresu realizowanych technik.

Powiedziałaś, że prowadząc zajęcia z dziećmi, trzeba być otwartym na dziecięcą wyobraźnię i kreatywność. Co jeszcze jest ważne, jeśli chodzi o specyfikę pracy z dziećmi, których twórcze zainteresowania chcemy rozwijać?

Tematyka i kolejność wprowadzanych elementów z zakresu rysunku i malarstwa była przemyślana i opracowana przeze mnie jeszcze przed rozpoczęciem zajęć. Zależało mi na odpowiednim stopniowaniu trudności oraz zachowaniu różnorodności, która dla uczestników w tym przedziale wiekowym jest według mnie kluczowa. Musieliśmy przyswoić sobie sporo trudnej wiedzy i zasad. To trochę tak, jak z tańcem (kiedyś miałam z nim do czynienia i to porównanie wydaje mi się dosyć obrazowe). Jeśli chcemy zająć się nim „na poważnie”, czeka nas żmudna nauka poszczególnych kroków, potem sekwencji, układów. Nauka techniki tańca sprawia, że paradoksalnie czujemy się swobodniej na parkiecie, mamy podstawy, które możemy w dowolny sposób interpretować, dając upust naszym emocjom. Wracając do zajęć – nie jesteśmy w stanie ominąć teorii rysunku i ćwiczeń związanych ze szkoleniem naszej ręki i oczu, ale równie ważne jest dla mnie  rozwijanie wyobraźni u dzieci i młodzieży. W związku z tym na zajęciach realizowaliśmy dużo swobodnych tematów, gdzie jedynym ograniczeniem była własna fantazja. Widzę zresztą, że sporo dzieci ma z tym problem. Być może jest to znak naszych czasów i nadmiaru gadżetów, jakimi obecnie dzieci są otaczane? Często obserwuję, że bardzo zdolni uczniowie, którzy świetnie radzą sobie przy rysowaniu konkretnych martwych natur, w obliczu pustej kartki i dowolnego tematu są bezradni.

Inną kwestią, z którą spotkałam się podczas pracy z dziećmi są zbyt wygórowane wymagania stawiane przez nich samych. Przyznaję, że dosyć mnie to zaskoczyło, bo wydawało mi się, że najbardziej surowa będę ja sama… Wiele dzieci boi się próbować i czuje „przymus” tworzenia rzeczy idealnych. Wielokrotnie powtarzam im, że my na naszych zajęciach nie tworzymy dzieł, my uczymy się je tworzyć. Sama zresztą wyznaję zasadę, że idealne znaczy niejednokrotnie nudne. Tu mamy próbować i poznawać, bo to jest znacznie bardziej wartościowe dla nich samych.  Dzieła mogą powstawać w domu albo szkole.

Czym kierowałaś się, dobierając konkretne prace na wystawę?

Bardzo zależało mi na zaprezentowaniu jak największej liczby uczniów, tak żeby pokazać różnorodność i indywidualizm widoczne w ich pracach oraz uhonorować każdego z nich. Nie chciałam tworzyć laurki dla tych najbardziej utalentowanych. Uważam, że absolutnie wszyscy poradzili sobie znakomicie i włożyli w nasze zajęcia mnóstwo pozytywnej energii. Talent to nie wszystko, osobiście sądzę, że ciężką pracą można
w rysunku osiągnąć bardzo wiele.

Czy któryś z tematów szczególnie przypadł dzieciom do gustu?

Nie jestem w stanie wskazać konkretnego tematu, który by najbardziej odpowiadał ogółowi. Zajęcia prowadzone są w ten sposób, by każdy znalazł coś dla siebie. Uczyliśmy się rysunku architektonicznego, konstrukcji brył, ale również realizowaliśmy kompozycje kwiatowe w technikach kolorowych. Jedni lubią tematy konkretne, bardziej techniczne, a inni to „dusze artystyczne”, które realizują się w pracach z wyobraźni lub rysunku wrażeniowym.

Podobno edukacji twórczej dzieci sprzyjają eksperymentowanie
i zabawa. Czy stosujesz te elementy w praktyce na zajęciach?

Oczywiście. Przed wprowadzeniem jakiegoś nowego tematu zastanawiam się, co zrobić, aby jak najbardziej uprościć przekaz. To dla mnie nowość, bo z taką grupą wiekową miałam pierwszy raz do czynienia. Często na zajęciach wykorzystuję przestrzenne modele, czy po prostu rysuję na tablicy, omawiając jakieś zagadnienie. Rysunek to przecież również moje narzędzie pracy. Uwielbiam szybkie szkice, które są uzupełnieniem mowy. W pamięci zapadł mi również eksperyment, który robiliśmy, ucząc się o perspektywie. Aby wytłumaczyć dzieciom, co w naszym rysunkowym języku znaczy linia horyzontu, rozdałam im sznurek, który każde z nich niezależnie od pozycji, w której się znajduje, (część osób siedziała na podłodze, część przy stolikach, inni stali) miało trzymać przy swoim oku, a następnie w linii prostej przyklejaliśmy drugi koniec do ściany. Tak powstała niezła plątanina i było sporo śmiechu, bo Pani musiała skakać przez te sznurki, ale każdy zapamiętał sobie, że linię horyzontu ma się zawsze na wysokości własnych oczu.

Co do tematów z wyobraźni, również staram się zaskoczyć uczniów czymś nowym. Kiedyś na zajęciach zaaranżowaliśmy takie „samotne krzesło”. Każdy pojedynczo tam siadał i w odosobnieniu oglądał  minutę teledysku do utworu Moby’ego Everloving. Zaskoczenie było spore, bo to bardzo minimalistyczny teledysk. Potem każdy losował pytanie związane z obrazem, który obejrzał (np. Dokąd zmierza pociąg? Co wydarzyło się dwie godziny temu?) i oczywiście w sposób rysunkowy w dowolnej technice miał na nie odpowiedzieć. Myślę, że takie eksperymenty, wprowadzające coś nowego, nieszablonowego, wzbogacają zajęcia i skracają nieco dystans między wszystkimi.

W jakim przedziale wiekowym są autorzy prac zamieszczonych na wystawie?

To dzieci i młodzież od 9 lat do 16.

Dziękuję za rozmowę.